Wczoraj był najfajniejszy dzień w moim życiu! wreszcie namówiłam tatę, żeby poszedł ze mną na basen. On się trochę boi wody, więc strasznie musiałam się namęczyć, żeby go skłonić do tej rozrywki, zajęło mi to jakieś pięć miesięcy, no ale w końcu mi się udało! Może będę nieskromna, ale pływakiem jestem znakomitym, no i musiałam tatę trochę poduczyć jak to się robi. Szło mu nieźle, jak sam powiedział, topił się tylko dwa razy, ale też sam się cudownie uratował z odmętów. A basen to nie przelewki, pomimo, że tam jest dużo wody. Trzeba sobie radzić z fanami, głównie starszymi adeptami aerobików wodnych, którzy jak tylko wchodzę do wody zaczynają trenować aktywniej mięśnie szyi i zamiast patrzeć na instruktora tylko za mną wodzą wzrokiem. No i są rekiny, co próbują ugryźć mnie w pupę. Ale na szczęście był ze mną tata i mnie uratował.