piątek, 7 października 2011

Miesiąc za mną.


Dziś kończę pierwszy miesiąc, jestem już dużą panną. Mam coraz więcej do powiedzenia a mój głos jest coraz bardziej donośny.
Rodzice chyba są ze mnie dumni choć czasami wyglądają jakby całkowicie stracili kontakt z tym światem, całe szczęście, że nie zapominają się mną zajmować, bo wiele rzeczy jeszcze sama nie mogę zrobić.
Cały czas jest z nami Babcia, dużo spacerujemy i zwiedzamy. Dziewczyny interesują też sklepy, ja niestety chodzę z Tatą, a on nie lubi sklepów, przez co one świetnie się bawią, a ja z Tatą robię tak zwaną „bazę”. Szkoda bo też lubię różne bajery i ciuszki, choć podobno mam ich więcej od Mamy.
Dziś w ten cudowny dzień postanowiliśmy wejść na kościelną wieżę. Nikt z nas tam wcześniej nie był. Podobno jest wysoka a wejście na nią wyczerpujące i kręte. Mama mówiła, że w zeszłym tygodniu wchodząc na nią zasłabła jakaś pani i już nie mogli jej znieść, więc musiała przyjechać straż pożarna i rozstawić swoją najdłuższą drabinę i panowie strażacy ściągnęli ją na dół.
Swoją drogą musiała być zadowolona z takiego obrotu sprawy bo podobno każdy strażak jest silny i przystojny.
Po południu party!!! Babcia przyniosła dwa torty jeden bardzo smaczny a drugi zrobiony z pieluch, ozdobiony sztucznymi różami i fajerwerkiem.
Przyszły też moje ulubione przyjaciółki, Emily i Megan a także Hans, który nie jest moją przyjaciółką, bo jest mężczyzną.
Było świetnie bo dostałam prezent w postaci kombinezonu do pływania, ciasto było pyszne a Baileys smaczny. Z tego szczęścia postanowiłam coś zaśpiewać i wiecie co się stało, Tata zapakował mnie do szelek, i poszliśmy koncertować do parku, a ja chciałam w domu. Nie wiem o co im chodzi, ja się cieszę a oni mnie wynoszą.
Jak zacznę mówić to się ich spytam o co w tym biega, bo jak na razie to rodzice zachowują się dla mnie irracjonalnie.




Ewa

P.S. Jak naciśniecie to kolorowe słowo to zobaczycie więcej zdjęć. słowo

2 komentarze: