piątek, 30 września 2011

The Lodge - leśny rezerwat.


Jak Dziadowujek coś obieca to można być pewnym, że dotrzyma obietnicy.
Przyszedł rano z Babcią i zapytał, to dokąd jedziemy tym razem. Tata wczoraj wieczorem szukał gdzie pojechać. Akcja wywiadowcza przeprowadzona za pomocą Google Maps utwierdziła nas w wyborze: The Lodge – leśny rezerwat przyrody.
Znowu wsiedliśmy do mojego ulubionego wozu i pomknęliśmy ku przygodzie.
Pogoda i humory dopisywały, gdy dotarliśmy przekonaliśmy się, że zdjęcia satelitarne nie kłamały, to był las, a w nim pałac z ogrodem.
Miło było pospacerować pośród drzew. Usiąść na ławce i posłuchać ćwierkających dla nas ptaków.
Byłam zachwycona. Paweł nawet powiedział, że tam pachnie jak w Polsce.
Znaleźliśmy jeżyny, słodkie kasztany przy których były wiewiórki. Widziałam jeszcze taką średnią krowę z rogami, stała pod drzewem. Mama ją wypatrzyła, to nie była tak naprawdę krowa, ale nikt nie wiedział co to było więc mówię na to coś „średnia krowa”.
W ogrodzie urządzonym w stylu francuskim zrobiliśmy sobie dłuższą przerwę, zjedliśmy ciastka i jabłka, a ja napiłam się mleka.
Na koniec wycieczki dorośli zafundowali sobie lody.
Dziękuję Ci Dziadowujku Pawle za super wycieczki.

Ewa
P.S. Więcej zdjęć jak klikniesz tu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz