Jak Dziadowujek coś obieca to można
być pewnym, że dotrzyma obietnicy.
Przyszedł rano z Babcią i zapytał, to
dokąd jedziemy tym razem. Tata wczoraj wieczorem szukał gdzie
pojechać. Akcja wywiadowcza przeprowadzona za pomocą Google Maps
utwierdziła nas w wyborze: The Lodge – leśny rezerwat przyrody.
Znowu wsiedliśmy do mojego ulubionego
wozu i pomknęliśmy ku przygodzie.
Pogoda i humory dopisywały, gdy
dotarliśmy przekonaliśmy się, że zdjęcia satelitarne nie
kłamały, to był las, a w nim pałac z ogrodem.
Miło było pospacerować pośród
drzew. Usiąść na ławce i posłuchać ćwierkających dla nas
ptaków.
Byłam zachwycona. Paweł nawet
powiedział, że tam pachnie jak w Polsce.
Znaleźliśmy jeżyny, słodkie
kasztany przy których były wiewiórki. Widziałam jeszcze taką
średnią krowę z rogami, stała pod drzewem. Mama ją wypatrzyła,
to nie była tak naprawdę krowa, ale nikt nie wiedział co to było
więc mówię na to coś „średnia krowa”.
W ogrodzie urządzonym w stylu
francuskim zrobiliśmy sobie dłuższą przerwę, zjedliśmy ciastka
i jabłka, a ja napiłam się mleka.
Na koniec wycieczki dorośli
zafundowali sobie lody.
Dziękuję Ci Dziadowujku Pawle za super
wycieczki.
Ewa
P.S. Więcej zdjęć jak klikniesz tu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz