poniedziałek, 7 listopada 2011

Zamęczona.



Codziennie ćwiczę podnoszenie głowy leżąc na brzuszku. Jest to już rytuałem i nie pamiętam bym umiała się wykiwać z WF-u. Kładą mnie Państwo Starsi na kolorowej macie i dopingują, „Dalej, Wyżej, No jeszcze raz”. Ja ile mogę to daje z siebie. Jęczę, popłakuję ale podnoszę głowę. Niestety czasami okazuje się, że WF-iści potrafią być katami, męczą mnie jakbym w przyszłym roku miała startować na olimpiadzie, tylko nie wiem w czym?
Pewnego dnia tak mi dali w kość, że w końcu padłam z wyczerpania.
Mówię Wam, tragedia mieć niespełnionych sportowo rodziców.
Ewa

1 komentarz: