Codziennie ćwiczę podnoszenie głowy
leżąc na brzuszku. Jest to już rytuałem i nie pamiętam bym
umiała się wykiwać z WF-u. Kładą mnie Państwo Starsi na
kolorowej macie i dopingują, „Dalej, Wyżej, No jeszcze raz”. Ja
ile mogę to daje z siebie. Jęczę, popłakuję ale podnoszę głowę.
Niestety czasami okazuje się, że WF-iści potrafią być katami,
męczą mnie jakbym w przyszłym roku miała startować na
olimpiadzie, tylko nie wiem w czym?
Pewnego dnia tak mi dali w kość, że
w końcu padłam z wyczerpania.
Mówię Wam, tragedia mieć niespełnionych sportowo rodziców.
Ewa
idziesz na czempionat ewka!
OdpowiedzUsuń