Dziś rodzice zapakowali
mnie do szelkowego nosidełka i poszliśmy do Urzędu Stanu Cywilnego
mnie zarejestrować.
Wyszliśmy dosyć wcześnie,
bo Mama jeszcze powoli chodzi. Po drodze mieliśmy jedną przerwę na
ławce, przy ulicy, ja cały czas spałam. Tak sobie szliśmy i
szliśmy, aż w końcu doszliśmy.
Powiem Wam, że w tym
nosidełku fajnie się chodzi, jest mi ciepło od Taty i mogę sobie
słodko spać
Okazało się, że wyszliśmy
trochę za wcześnie bo mieliśmy jeszcze godzinę do umówionego
spotkania.
Przy urzędzie jest takie
wzgórze na którym podobno kiedyś stał zamek, ale tata mówi, że
to lipa i co najwyżej stal tam wychodek. Za bardzo nie wiem co to
wychodek, ale się jeszcze dowiem.
Na górce dosyć wiało, za
to widok był na całą okolicę.
Ja mogłam tam zostać, ale
oni się strasznie o mnie martwią i poszliśmy do środka,
czekaliśmy 50 minut na naszą kolej.
W końcu poproszono nas do
środka i rodzice nazwali mnie: Ewa Maria Grodzicka.
Mi się bardzo podoba, ale z
góry proszę nie nazywać mnie Ewcia, Ewunia, Ewuniuńka, Ewka,
Efka, bo lubię Ewa.
Później wróciliśmy do
domu, znów powoli, bo Mamie od wyjścia z domu wcale się nie
poprawiło.
Przez całą podróż byłam
grzeczna i cały czas spałam, podobno byli ze mnie dumni, tak
podsłuchałam.
Ewa
Ewa
tez was mocno kochamy:))
OdpowiedzUsuń