wtorek, 13 września 2011

Jestem już legalnie.


Dziś rodzice zapakowali mnie do szelkowego nosidełka i poszliśmy do Urzędu Stanu Cywilnego mnie zarejestrować.
Wyszliśmy dosyć wcześnie, bo Mama jeszcze powoli chodzi. Po drodze mieliśmy jedną przerwę na ławce, przy ulicy, ja cały czas spałam. Tak sobie szliśmy i szliśmy, aż w końcu doszliśmy.
Powiem Wam, że w tym nosidełku fajnie się chodzi, jest mi ciepło od Taty i mogę sobie słodko spać
Okazało się, że wyszliśmy trochę za wcześnie bo mieliśmy jeszcze godzinę do umówionego spotkania.
Przy urzędzie jest takie wzgórze na którym podobno kiedyś stał zamek, ale tata mówi, że to lipa i co najwyżej stal tam wychodek. Za bardzo nie wiem co to wychodek, ale się jeszcze dowiem.
Na górce dosyć wiało, za to widok był na całą okolicę.
Ja mogłam tam zostać, ale oni się strasznie o mnie martwią i poszliśmy do środka, czekaliśmy 50 minut na naszą kolej.
W końcu poproszono nas do środka i rodzice nazwali mnie: Ewa Maria Grodzicka.
Mi się bardzo podoba, ale z góry proszę nie nazywać mnie Ewcia, Ewunia, Ewuniuńka, Ewka, Efka, bo lubię Ewa.
Później wróciliśmy do domu, znów powoli, bo Mamie od wyjścia z domu wcale się nie poprawiło.
Przez całą podróż byłam grzeczna i cały czas spałam, podobno byli ze mnie dumni, tak podsłuchałam.

Ewa

1 komentarz: